Witajcie po długiej przerwie!
Wracamy po majowym urlopie i cieszymy się, że nasze candy i blog cieszą sie coraz większym zainteresowaniem. Z tej okazji do candy dokładamy:
- olej kokosowy,
- kolagen,
- spirulinę,
oraz
- olejek antycellulitowy, którego używałyśmy TUTAJ.
A teraz kolejny post z cyklu DIY: ratujemy połamany róż do policzków!
Wyjeżdżamy na wakacje! W pośpiechu pakujemy kosmetyczkę. Jeszcze tylko ulubiony krem i róż w kamieniu.....ups. Tylko nie to! Przecież takiego nie da się używać(gdybym chciała róż w proszku właśnie taki bym kupiła ;))!
Wyjeżdżamy na wakacje! W pośpiechu pakujemy kosmetyczkę. Jeszcze tylko ulubiony krem i róż w kamieniu.....ups. Tylko nie to! Przecież takiego nie da się używać(gdybym chciała róż w proszku właśnie taki bym kupiła ;))!
Jeśli ktoś lubi sypkie- jednym ze sposobów może być rozkruszenie połamanego różu i przesypanie do małego słoiczka.
Ja wybrałam lepszy sposób, po którym mój zniszczony kosmetyk wrócił niemal do swojej pierwotnej świetności.
Starłam dokładnie cały róż w moździerzu (dodałam jeszcze odrobinę innego, bo ten który mi się połamał wydawał mi się trochę za jasny;)).
Gotowy proszek przesypałam do pojemniczka, ubiłam i wyrównałam łyżeczką.
A następnie zalałam spirytusem, aż utworzyła się gęsta papka.
Odstawiłam w nasłonecznione miejsce do całkowitego wyschnięcia. Gotowe.
To tyle na dzisiaj - zapraszamy w tygodniu i raz jeszcze przypominamy o trwającym candy.
XYZ
wooow cenna porada pewnie bym wyrzuciła i bym się wściekła :)
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas temu również :)
Usuńakurat mi się przyda, wczoraj upuściłam mój róż :(
OdpowiedzUsuńCieszę się, że trafiłyśmy z tematem.
Usuń